9 osób z najdziwniejszymi uzależnieniami od nowych technologii i społeczności

Można by pomyśleć, że coś podobnego może przytrafić się jedynie zakompleksionym gimnazjalistkom, a 19-letni chłopak powinien mieć już nieco więcej w głowie. Nic z tego. 19-letni Brytyjczyk Danny Bowman tak uzależnił się od robienia zdjęć samemu sobie, że każdego dnia poświęcał na to nawet 10 godzin, wykonując przy tym około 200 ujęć. Przy czym nigdy nie był zadowolony z efektów. Do tego stopnia, że kilkanaście dni temu spróbował odebrać sobie życie. Nieskutecznie.

Uzależnienie od gier komputerowych to w Chinach bardzo poważny problem. Ponoć niektórzy rodzice tęsknią już za czasami, w których młodzież piła i paliła po kątach, bo teraz czas spędzają wyłącznie przed komputerami i konsolami. Deng Sensham w wieku 15 lat również nie robił nic innego, a problem okazał się na tyle poważny, że jego rodzice zdecydowali się umieścić go w specjalnej klinice odwykowej. Nie był to jednak dobry wybór, bo już dzień później Deng zmarł w szpitalu - podobno w wyniku pobicia przez jednego z wychowawców, który nieco przesadził z metodami resocjalizacyjnymi.

Miała 15 lat i całe życie przed sobą. Regularne lekcje baletu. Teoretycznie również wszystko, czego potrzebowałaby, aby poradzić sobie z rozwodem rodziców. Jednak Tallulah Wilson miała wobec życia inne plany. Coraz bardziej wsiąkała w świat internetowych technologii, tworząc swoje internetowe alter ego - dziewczyny uzależnionej od kokainy. Chciała zwrócić na siebie uwagę i nawet jej się to udało - jak sama twierdziła, jej internetową postać kochało 18 tysięcy osób. Kiedy matka zabrała jej telefon komórkowy i laptop, Tallulah załamała się i w październiku 2012 roku wskoczyła pod pociąg.

Jenna Betti i jej chłopak mieli w zwyczaju spędzać randki na... torach kolejowych. Siedzieli tam razem, każde zatopione we własnym telefonie, a kiedy zbliżał się pociąg, usuwali się kilkanaście metrów dalej. Zabawa skończyła się kilkanaście dni temu, kiedy schodząc z torów, 14-letnia Jenna upuściła telefon. Zamiast poczekać aż pociąg przejedzie, prawdopodobnie nie czyniąc urządzeniu najmniejszej szkody, dziewczyna rzuciła się na ratunek. Dalszych szczegółów lepiej sobie oszczędzić, niestety jednak ani Jenna, ani telefon nie przeżyli zderzenia.

Chyba żaden artykuł o uzależnieniach od technologii nie mógłby obejść się bez przynajmniej jednej wzmianki o Facebooku. Najpopularniejszy i największy portal społecznościowy na świecie zgromadził ponad miliard użytkowników, co nie udało się wcześniej żadnemu innemu internetowemu tworowi. Popularność Facebooka ma jednak swoje mroczne strony - uzależnienia. Jedną z poważnie chorych była Sushma Goswami, 24-letnia Hinduska. Była - znaczy udało się ją wyleczyć? Niestety nie. Sushma powiesiła się w dzień po rozmowie z rodzicami, podczas której państwo Goswami pokazali córce, że nie robi ona nic innego poza spędzaniem czasu w sieci.

Całe szczęście, że nie wszystkie historie rozpoczęte na Facebooku kończą się śmiercią. Pewna turystka była tak zafascynowana zwiedzaną Australią, że dosłownie nie odrywała wzroku od swojego telefonu komórkowego. Konwersacja na Facebooku pochłonęła ją do tego stopnia, że niczego nieświadoma kobieta nie zauważyła końca molo i wpadła wprost do lodowatej wody Port Philip Bay. Zaalarmowanym natychmiast policjantom udało się wyciągnąć turystkę z wody. Mimo że nie umiała pływać, nawet na moment nie wypuściła telefonu z ręki. Ot, siła miłości uzależnienia.

Jeżeli człowiek spędza na Twitterze większość swojego czasu pracy, może to oznaczać dwie rzeczy. Albo jest polskim ministrem, albo jego uzależnienie sięgnęło zenitu. Względnie jedno i drugie jednocześnie. Pewne jest jednak, że Larry Carlat - redaktor jednego z magazynów dla mężczyzn - ministrem nie był. Niemniej jednak fakt, że tweetował bez przerwy, za dnia i w nocy, doprowadził do tego, że Larry stracił pracę i wszystkich przyjaciół. Postawiony przed dylematem "albo żona, albo Twitter", wybrał Twittera. Publikując wpisy trzydzieści razy dziennie, siedem dni w tygodniu, przez trzy lata zdołał zebrać 25 tysięcy fanów, aż wreszcie postanowił zniknąć z portalu. Tyle że na odzyskanie dawnego życia i tak było już zbyt późno.

Jonny Byrne, irlandzki dziewiętnastolatek, pod wpływem alkoholu utopił się w rzece. 22-letni Ross Cummins z Dublina zmarł w szpitalu, do którego przewieziony został pijany do nieprzytomności. Co obie śmierci mają wspólnego? Nic poza tym, że obaj panowie brali udział w facebookowej grze w nominacje, polegającej w skrócie na wypiciu dużej ilości alkoholu w jak najkrótszym czasie, a następnie nominowaniu kilku znajomych do zrobienia tej samej głupoty. Oprócz darmowej reklamy firm alkoholowych, zabawa przynosi tragiczne skutki, kiedy butelka piwa zamieniona zostaje na mocniejsze trunki w dużych ilościach - by zwiększyć poziom trudności (w domyśle - atrakcyjności) zabawy.