:nevya wszyscy mówią, że słyszeli klaskanie, Ty jeden nie. Raczej nie ja mam problem

:lordkaftan , mówią, że raz I to na wyspach, więc pewnie lecieli z Servinem. Ja nigdy nawet tam nie byłem, co może wiele tłumaczyć

:nevya pyta bo szuka w was wsparcia. Zawsze gdy samolot wpada w turbulencje, to jego luźne półdupki zaczynają same klaskać, a nie chce być wytykany więc robi z tego normę

no ja też nie słysze klaskania. musze pójść do lekarza od uszu tylko raz gdzieś na jakimś nudnym kierunku Wawa-Frankfurt bodajże. a i wtedy chyba tylko dlatego, że ludzie byli jeszcze zesrani po tym, jak niemiecki pilot celowo rozbił samolot w Alpach. no to klaskali ze szcześcia, że wylądowali siedzący koło mnie kolo nawet sie przeżegnał przed startem, nigdy wcześniej ani później tego nie widziałam

:discordia, pewnie Lord Kaftan zmienił specjalizację na laryngologie i szuka klientów wkrecajac, że nie słyszą

:nevya zmieniłem speckę na wróżbiarstwo i właśnie dlatego dwa miesiące temu zamówiłem artykuł sponsorowany :

http://podroze.onet.pl/ciekawe/dlaczego-ludzie-klaszcza-w-samolocie/khy4tx

:lordkaftan , czytałem ten artykuł kiedyś, ale i tak nie dałem wiary, choćby po stwierdzeniu "w ryanarach zawsze klaszczą, w tradycyjnych nie klaszczą". Okazuje się bowiem, że nie zawsze. Wydaje mi się, że bardzo często latam, a przynajmniej jak na osobę, która nie robi tego z powodu obowiązków służbowych i nigdy się z tym nie spotkałem, dlatego brzmi to dla mnie jak urban legends.

Ale pomijając już moje szczęście do trafiania na uświadomionych - kto lata tymi samolotami? Ja w tanich liniach widzę najczęściej ludzi, którzy mają 20-40 lat (gdzie dominują 25-30 latkowie). Oni są raczej świadomi tego, że klaskanie to nietakt, wiocha itd. Są to albo młodzi ludzie, którzy podróżują, albo lecą służbowo, odwiedzają/odwiedzali rodzinę, w skrócie, jakieś obycie mają. Jestem w stanie uwierzyć, że kilka starszych osób, które być może lecą pierwszy raz, zaklaszcze na koniec wakacyjnego lotu do Egiptu. Nie wierzę ani trochę natomiast, że Polacy klaszczą wszędzie, zawsze i często, po prostu mi się to kupy nie trzyma.

A Ty LordKaftan, gdy już klaszczą, klaszczesz razem z innymi?

"Pamiętajmy, że w ten właśnie w sposób dajemy do zrozumienia załodze, że nie wierzyliśmy w ich umiejętności. Oklaski mogą, ale oczywiście nie muszą, być odebrane zupełnie opacznie, niż my zakładaliśmy. To może być pewnego rodzaju faux pas."
eee....?
to jak klaszczę w teatrze, to popełniam fąpa, bo nie wierzyłam w umiejętności aktora i myslałam, że zjebie sztuke?
straszne pierdoły ten art
w sumie to ciekawa jestem czarterów, nigdy nie leciałam

:discordia , nic straconego, lot jak w rajanerze, tylko że dłuższy i może trochę ciaśniej (przewoźnicy upodobali sobie latać wąskokadłubowymi boeingami na dwa razy, z międzylądowaniem na tankowanie, oczywiście nie zawsze) Czasami znajdzie się jakaś grupka nieznajomych, którzy chodzą od fotela do fotela żeby wychylić.

Odnośnie tych oklasków, to żeby nie było - napisałem "zdają sobie sprawę, że to wiocha", bo tak to jest odbierane w kompleksolandzie. Irytujące jest właśnie to "Polacy klaszczą, bo nie potrafią się zachować i wszyscy piją".

A jak pilot sadza maszynę twardo i ostro zatrzęsie albo nie daj bobrze podskoczy, to można takiego pilota wygwizdać, czy to też przypał?

:discordia Ja klaszczę nawet jak sztuka jest chujowa i chujowo grają.
Nawet jak laska jest kiepska i leży jak kłoda to też klaszczę jajami o jej dupę.
Taki mam styl.

ale w samolocie?

:discordia No taki mam styl.

O qurwa trzeba napisać następną ustawę bo naród polski znowu obrażajo.

:elmatador76 , napisz smyku, w tytułowym zagadnieniu masz pewnie bardzo dobre kompetencje, ja przedłożę komu trzeba

A'propos laryngologa... jakiego mamy fajnego kierownika laryngologii w mojej mieścinie.... mmmmmmmm-m!

:nevya a przedłuż tam swoją dupę chopaku. Ja współpracy z twoimi mocodawcami nie przewiduję.

:elmatador76 , ja też nie mam zamiaru kontaktować się z twoimi moczodawcami

Kałogodne te wasze docniki

, te mmmmm to jakiś odgłos zatkanego nosa?

:servin , smyczyna już od dawna mi się burzy na cywilizację i bogatunek, gardzonko takimi

:servin a jakie ma być jak to : srevia ten mały zasraniec

:nevya bogatunek? Z tego co wiem to nawet na alkohol cię nie stać leszczu

:elmatador76, no tak, klasyczny o obwieś, bogactwo przelicza na butelki pryty

Pewno jest taki biedny że Madzia w urzędzie chciała mu dać 500+ bez spełnionych kryteriów

http://janinadaily.com/this-is-sparta/

:nevya W Ryanie nie klaszczą bo tam są te zajebiste fanfary, po których masz wrażenie że jak będziesz opuszczać pokład to tobie będą klaskać tłumy gapiów na lotnisku

Zawsze piję w samolocie, to jedyny sposób żeby się zmusić do zaśnięcia z miejsca i troszkę złagodzić jet laga. Zwłaszcza jest to ważne na naprawdę długi trasach. Gdy lot trwa 13 godzin, ja wsiadam o godzinie 7 do samolotu, a po wylądowaniu ponownie mam 7 rano. W takim przypadku jeśli nie prześpię przynajmniej połowy lotu, to cały wyjazd jest katorgą, a po powrocie to już całkiem tragedia.

Przy czym nie wnoszę swojego alkoholu, przecież i tak częstują ilością, która w zupełności starczy żeby, nawet jeśli nie chce się iść spać, poczuć lekkość głowy. Jak się dodatkowo jest miłym dla obsługi, to alkoholu można dostać nawet znacznie więcej, wystarczy być kulturalnym i grzecznym.