Mam prawie cztery dychy na karku i właśnie rzuciłam pracę. To było moje dwudzieste piąte miejsce zatrudnienia. Robiłam na czarno, na żółto i na różowo. Przemysł, spożywka, edukacja i biurokracja. Wiem czego mam nie jeść, jakiej pralki nie kupować i jak się robi butelki do mojej ulub wódy. Wiem, że w życiu nie zjadłabym winogron z Biedry ani nie kupiłabym żadnej ryby z Auchana. W słoikach Rolnika prócz gołąbków czy ogórków są ślimaki, pająki i ślina brygadzistki Helenki. Wiem, że malowaną kataforetycznie podstawę do akumulatora do twojego Jeep Grand Cherokee za kupę kafli sprejowałam ja, zwykłym czarnym szprejem z Obi. Wiem jak obyebać klienta z kasy z miłym uśmiechem na ustach. Dużo wiem, kupę rzeczy robiłam. Lubiłam te moje "skakanie" po etatach. Ale tej mojej dzisiejszej roboty porzuconej... taaak mi szkoooda Ale musiałam. Jak można bez "konsekfensjóff" zaebać dyrektora ze Strefowej? Niech się ktoś ze mną napije
I za moje dalsze życie zawodowe. Przygodo trwaj Ahoój...
I za moje dalsze życie zawodowe. Przygodo trwaj Ahoój...
--
Mam ciało nastolatki......Trzymam je w wersalce.