Grupa zamaskowanych bandytów z piskiem opon podjeżdża vanem pod
bank. „Wszyscy na ziemię!” – wrzeszczy herszt szajki,
prewencyjnie strzelając gnatem w sufit i powodując, że tynk spada
przerażonym klientom na głowy. Jeden z przestępców szarpie, oszczanego ze strachu, dyrektora placówki. „Prowadź
nas do skarbca, j#bana mendo!” drze się na bladego jak ściana
mężczyznę. Gdzieś w tle słychać płacz dziecka i skomlenia
rozhisteryzowanej kobiety, która błaga o litość… Tak właśnie
NIE wygląda skuteczny napad na bank. Jeśli chcecie wiedzieć, jak
to naprawdę się odbywa, poświęćcie chwilę uwagi na rady faceta,
który dokonał ponad 100 takich rabunków.
Pomiędzy latami 1999 a 2001 niezidentyfikowany przestępca urządził
sobie prawdziwe tournée po amerykańskich bankach, przywłaszczając
sobie hajs i całkiem bezpiecznie opuszczając każdą z placówek,
aby po chwili wtopić się w anonimowy tłum. Stróże prawa byli
bezradni – zawsze po przyjechaniu na miejsce popełnienia
przestępstwa okazywało się, że mało który ze świadków zdawał
sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. „To był czarnoskóry
mężczyzna w średnim wieku” – mówili jedni. „Ależ skąd!
Facet był młody, nosił bejsbolówkę i miał latynoską urodę” – upierali się inni. W rzeczywistości Cain Vincent Dyer nie
wyróżniał się niczym specjalnym wśród osób, które spotykał w
banku. Działał cicho i wyjątkowo bezczelnie. Policja miała z tym
bandytą spory problem. Za wskazanie tożsamości rabusia wyznaczono
nawet nagrodę 15 tysięcy dolarów. Ostatecznie Dyer zlitował się
nad bezsilnymi stróżami prawa i dobrowolnie oddał się w ręce
sprawiedliwości. Niedługo potem sam opisał, czym różniły się
jego napady od tych, które znamy z hollywoodzkich filmów.
Cain wszedł na
przestępczą drogę po tym, jak bardzo bliska mu osoba z rodziny
wdała się w szemrane porachunki i była dłużna mafijnej organizacji
sporą kwotę. Jedynym sposobem na szybkie dorobienie się dużych pieniędzy był napad na bank. Pierwsze sześć takich skoków
rozwiązało problem. Dalsze rabunki były już, nazwijmy to –
sportowym wręcz wyzwaniem dla Dyera.
Dopasuj się
Rozciągnięta
skarpetka z wyciętymi dziurami założona na głowę z całą
pewnością od razu sprawia, że klienci banku pomyślą sobie: „Ten
gość chyba nie przyszedł tutaj po wyciąg stanu konta”. Dyer sporo czasu
spędzał na kompletowaniu odpowiednich ubrań, aby w możliwie jak
najlepszy sposób zlać się z tłumem. Zanim więc ruszał do akcji,
sprawdzał jacy ludzie odwiedzają daną placówkę. Jeśli bank znajdował się w okolicy zamieszkanej przez lokalsów z
południowych mieścin, Cain doklejał sobie brodę i zakładał
wytarte jeansy. Gdy jednak przyszło mu rabować bank w bogatszej
dzielnicy, ubierał się bardziej schludnie i gładko się golił.
„Zwracałbym
zawsze uwagę na warunki pogodowe. Będąc w miejscu, w którym pada
lub będzie pochmurnie, możesz nakładać na siebie więcej warstw.
Jeśli jednak jest słonecznie, to na zewnątrz jest o wiele więcej
ludzi, co daje ci znacznie większe szanse na wtopienie się w tłum”
– radzi Dyer.
Pora dnia też jest
ważna!
Wyobraźcie sobie
taką sytuację – gość napada na bank. Po chwili z workiem
pieniędzy wsiada do samochodu i… utyka w korku dosłownie
dwadzieścia metrów od miejsca popełnienia przestępstwa. Cały
misterny plan szlag trafia. Nie oznacza to jednak, że napady należy
robić tylko poza godzinami szczytu. „Są banki, które absolutnie
obrabowałbym w godzinach szczytu tylko dlatego, że organy
ścigania potrzebowałyby więcej czasu na dotarcie do mnie, gdyby
był duży ruch”– sugeruje Cain. Wskazuje też na jedną rzecz,
którą hollywoodzcy filmowcy przedstawiają dość rzetelnie. To
średni czas przyjazdu policji na miejsce napadu. Po wezwaniu
gliniarzy zazwyczaj w ciągu 3-5 minut docierają oni do celu.
Zabezpiecz palce!
Pewnie, że
najlepiej by było założyć na dłonie rękawiczki, ale który
klient banku załatwia swoje interesy przy okienku, mając na sobie
taki wyrób galanteryjny? Okazuje się, że najprostszy, skuteczny preparat zakrywający linie papilarne kupić można w każdym
kiosku. Mowa o najzwyklejszym kleju cyjanoakrylowym. Może być to na
przykład Super Glue albo Kropelka. Substancja ta jest nie tylko
szybkoschnąca, ale przede wszystkim – bezbarwna.
Parkuj w widocznym
miejscu
Samochód
pozostawiony gdzieś w bocznej alejce lub wręcz postawiony dosłownie
przed drzwiami banku od razu budzi pewne podejrzenia. Dyer uważa, że
najlepiej jest pozostawić wóz w miejscu, gdzie stoją inne auta.
„Zazwyczaj parkowałem gdzieś po drugiej stronie ulicy lub po
prostu tam, gdzie stały też inne fury. I zawsze wybierałem sobie
taki samochód, który w danym miejscu nie wyróżniałby się na
tle innych. (...) Starałem się też upewniać, że
gdziekolwiek bym zaparkował, nie widziałem nikogo, kto dostrzegłby mnie z wewnątrz banku lub stojąc bezpośrednio przed nim”. Warto
też dodać, że Cain często wybierał placówki, które
znajdowały się stosunkowo blisko międzystanowych autostrad.
Opuść ręce!
Przechodzisz koło
banku i widzisz, że wszyscy wewnątrz mają ręce podniesione do
góry. Oczywiście, że w takiej sytuacji wzywasz gliniarzy. Pierwsze co
Dyer robił w momencie dokonywania napadu, to żądał, aby ofiary
opuściły ramiona i zachowywały się naturalnie.
Nie rób hałasu i
bądź spokojny. Nikt nie musi wiedzieć, że właśnie okradasz bank
Dyer nigdy nie
wnosił do banku prawdziwej broni. Kupił sobie zabawkowy pistolet, taką replikę na plastikowe kulki. Po co mu spluwa, skoro jedyne czego
chciał to przywłaszczyć sobie trochę kasy, a nie zabijać ludzi?
„Mówiłem do ofiary: „Opuść głowę, nie przestawaj patrzeć
na mnie”. W ten sposób, jeśli ktoś wejdzie do banku, nie
zorientuje się, co się dzieje. (…) Starałem się też sprawdzać
nastroje, ab zobaczyć, czy ludzie są posłuszni, albo na przykład
przesadnie wolni, czy też wydawali się zdenerwowani i
przestraszeni. W zależności od sytuacji dopasowywałem sposób
wyrażania się i ton głosu, starając się uspokoić daną osobę” – wspomina Cain. Warto też dodać, że mężczyzna zorientował się, że w odpowiednich godzinach, gdy ruch w banku był duży, bankowe sejfy bywają cały czas otwarte, co znacznie skraca czas
napadu. Przestępca doskonale wiedział, który z pracowników może
go do skarbca zaprowadzić. Dyer rezygnował jednak w momencie, gdy
osoba, która miałaby go „obsłużyć”, wydawała się zbyt
zestresowana.
Przygotuj się na
szybką zmianę swojego wyglądu
Dyer podczas napadu
zawsze miał na sobie okulary i czapkę. Kiedy już znikniesz z pola
widzenia świadków i znajdziesz się w swoim samochodzie, możesz
zdjąć sztuczną brodę, nakrycie głowy i patrzałki. Będąc w domu, zadbaj o to, aby spalić ciuchy, które miałeś na sobie oraz
usunąć z palców klej. Cain używał do tego specjalnego roztworu,
który z łatwością rozpuszczał tę substancję.
W aucie zachowuj się
tak, jak każdy inny kierowca
Ruszając do swej
kryjówki z piskiem opon, wzniecając wokół tumany kurzu i
rozjeżdżając Bogu ducha winną staruszkę, tak jak pewnie
zrobiłbyś to grając w GTA, na pewno szybko wpadniesz w łapy
gliniarzy. „Gdy tylko znajdowałem się już w aucie i zdjąłem
moją charakteryzację, opuszczałem nisko szyby, włączałem radio
i zaczynałem sobie śpiewać” – mówi Dyer. Mijając policyjny
patrol, gap się na niego dokładnie tak, jak zawsze to robisz.
Funkcjonariusze szukają człowieka, który będzie usiłował
odwrócić wzrok lub nerwowo ignorować ich. To przecież tylko
kolejny, normalny dzień powrotu z pracy. „Słuchajcie, kiedy
przejeżdża obok was banda gliniarzy albo wozy strażackie na
sygnale, to co wszyscy robimy? Gapimy się!”. No, chyba że mamy coś
do ukrycia.
Gdzie schować hajs? Najciemniej pod latarnią!
Dyer w ciągu niemal
dwóch lat swojej przestępczej działalności „dorobił” się
milionów dolarów. Pieniądze trzymał w kilku miejscach. Jednym z
nich była przestrzeń, którą wygospodarował sobie pod podłogą
jednej z nieruchomości, którą posiadał. Sporo jednak kasy Cain
umieścił… w bankowej skrytce depozytowej!
Ostatecznie Dyer
nigdy nie wpadł w ręce organów ścigania. Podobno ruszyło go
sumienie i postanowił samemu zgłosić się na policję. Trzeba
przyznać, że upiekło mu się – sąd kazał mu zapłacić 476 093 dolarów odszkodowania oraz przydzielił mu „opiekę” kuratora. Podobnie
jak wielu zresocjalizowanych bandytów, Cain jest obecnie mówcą
motywacyjnym pomagającym przestępcom wrócić na właściwą drogę.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą