Szukaj Pokaż menu

Yes minister - wesoła prawda o polityce II

12 705  
1   3  
Wejdź do Monster Galerii!Kolejna porcja politycznie niepoprawnego humoru w angielskim wydaniu. Ale halo! Czy my skądś tego nie znamy..?

Przypomnijmy postacie:
Jim Hacker  - Minister ( w późniejszych odcinkach - premier)
Sir Humphrey (SH) - Szef korpusu służby cywilnej w ministerstwie
Bernard Woolley (BW) - doradca ministra

Szef korpusu służby cywilnej - Jestem przekonany, że zgadzamy się co do podstawowych zasad porządku i władzy.
Agnes Moorhouse (działaczka zielonych) - To tylko połowa prawdy.
Szef korpusu - Połowa prawdy?
Działaczka - Pan się zgadza, a ja nie.

***

Działaczka zielonych - Zwierzęta też mają prawa! Wyobraź sobie życie fermowego kurczaka. Chciałbyś spędzić całe swoje życie upchany z sześciuset innymi zdesperowanymi, wrzeszczącymi, śmierdzącymi kreaturami, nie mogąc oddychać, ruszać się, nie mogąc się wyprostować ani myśleć?
SH - Oczywiście, że nie. Dlatego nigdy nie startowałem w wyborach parlamentarnych.

To ja, Darek Szpakowski piszę do was z Portugalii

25 678  
3   31  

EURO 2004 w pełni, Czesi szaleją, gole lecą jeden za drugim, Niemcy jadą do domu, ale na firmamencie gwiazd znajdziemy nie tylko Medveda, jest tam też nasz ulubiony Dario Szpakowski. Na forum Gazety wyszedł z niego prawdziwy wariat...

To ja, Darek Szpakowski piszę do was z Portugalii IP: *.quadriga.pt
Gość: Szpaku
  

Halo tu Dariusz Szpakowski,

Witam wszystkich forumowiczów, w wolnych chwilach często przeglądam sobie to forum i widzę że mam tu wielu fanów, a więc postanowiłem napisać do was kilka słów z ciepłej Portugalii.

U nas wszystko w porządku. No może prawie wszystko w porządku przez tego Basałaja. Podła szuja zarezerwował nam miejsca co prawda w Porto ale na campingu. Mieszkamy w trójkę z Grześkiem Mielcarskim i Tomkiem Jasiną, niestety TVP przyznała nam namiot dwuosobowy, ale jakoś sobie radzimy. W wolnych chwilach, aby czas między kolejnymi meczami się nie dłużył, popijamy  sobie winko. Sprytni jesteśmy, bo tu wcale nie jest tak tanio, ale zaopatrzyliśmy się jeszcze w Warszawie w trzy skrzynki Portosa (3,20 za butelkę) i powiem wam że to tutejsze sławne porto to jakaś kiepska podróba  naszego krajowego produktu

Polaków szosowe opowieści

63 680  
744   26  
Wejdź i przejedź się nią...Jedziesz do domu, spieszysz się bardzo, po prostu musisz być jak najszybciej na miejscu... Najczęściej jednak wtedy spotykają się dwie drogi: Twoja i policji, a co z tego wynika?...

- Jechałem do domu za potrzebą fizjologiczną. Zza krzaków wyszedł pewien pan w niebieskostalowym mundurze i białą czapeczką na głowie. W ręku dzierżył buławę policyjną charakterystyczną dla drogowego pionu Sz. Policji Państwowej czyli lizaczka.

Myślę sobie nie wytrzymam. Zaraz popuszczę. Ale żeby to tylko był problem natury ciekłej. Zbliżała się wielkimi krokami fala uderzeniowa związana z poważniejszym wydalaniem fizjologicznym. Zatrzymałem się na poboczu i myślę: Albo ten człowiek pospieszy się i powie mi kilka słów nt. przepisów drogowych i mojego przekroczenia prędkości o blisko 60 km/h albo będzie szedł bardzo wolno i nie świadom moich katuszy każe mi przejść się do radiowozu bynajmniej nie w celu zaprezentowania najnowszego filmu "Za szybcy za wściekli". Wreszcie po jakimś czasie, gdy w moim podbrzuszu zaczęła się rewolucja październikowa szanowny Pan Władza przedstawił się i powiedział "Dzień dobry panu. Dokumenty poproszę".
Po krótkiej wypowiedzi związanej z celem zatrzymania mojego pojazdu nie wytrzymałem. Wybiegłem jak głupi z samochodu. Odepchnąłem zdziwionego przedstawiciela władzy i jak głupi pognałem za nasyp ziemny (przecież nie będę mu tłumaczył, że mam parcie). Policjant był jednak cholernie szybki. Wyciągnął klamkę z kabury i zaczął się drzeć. Stać policja (jakbym nie wiedział, że to policja). Ale ja już byłem za nasypem.

Zanim dobiegł do mnie ja już miałem nachy ściągnięte na dół i wydalałem materiał niezbyt przyjemny dla organizmu. Gdy dobiegł drugi policjant ja kucałem jak kretyn przy śmiejącym się do rozpuku przedstawicielem władzy nr 1. Bo nie wiedział czy ma mi założyć kajdanki czy podetrzeć mi tylną część ciała. Ostatecznie napomknąłem, że mnie ta sytuacja irytuje i chciałbym pobyć troszeczkę czasu ze swoimi okolicami krocza aby doprowadzić je do jako takiego stanu higienicznego.

Policjanci widać, że jednostki myślące i współczujące odwrócili się, a ja mogłem w spokoju zająć się doprowadzaniem mojej tylnej części ciała do stanu przed wybuchem powstania bakterii nitryfikujących. Po dwóch minutach zlazłem ze skarpy nasypu wraz z policjantami. Widok mojej bladej ale za to zregenerowanej twarzy jeszcze bardziej ich rozśmieszył. Nie chcieli mnie widzieć w radiowozie a tym bardziej podawać mi ręki. Z mandatu zrezygnowali rozumiejąc mój pośpiech. Grzecznie przeprosiłem i wsiadłem do mojego ukochanego auta stojącego z otwartymi drzwiami. Pomyślałem sobie: Ale będą mieli ubaw na komisariacie jak to powiedzą kolegom. Nie jestem gorszy i opowiadam to wam. Bo lubię się śmiać z samego siebie...

Jak widzimy,  policjanci, to także ludzie i mają ludzkie odruchy...

___

Znalezione na forum Onetu

744
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu To ja, Darek Szpakowski piszę do was z Portugalii
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie II
Przejdź do artykułu Po czym poznać że jeździsz szrotem? cz.II
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Ona i jej szalona Fabia...
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Autobusem jedziemy...
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Oświadczenia z bykami
Przejdź do artykułu Fotoradary czyli najdroższe odbitki zdjęć na świecie

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą