Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Przygody Żelaznego Karła IV

16 650  
2   5  

Dla przypomnienia - ŻK to artefakt z zamierzchłych czasów, kiedy w radiowej trójce można było posłuchać legendarnej auudycji "Nie tylko dla orłów". A sam Karzeł  to nieślubne dziecko Wojciecha Manna i Alicji Resich Modlińskiej...

Żelazny Karzeł w powietrzu

Żelazny Karzeł imieniem Wasyl zawsze zazdrościł ptakom umiejętności latania. Podziwiał lekkość z jaką wzbijają się w powietrze. Godzinami potrafił obserwować powietrzne zawijasy jaskółek czy wróbli. Marzył, by wznieść się w powietrze tak, jak one.

Nocami śnił, że szybuje ponad lasem, a leśna społeczność z podziwem przypatruje mu się z ziemi. Kiedyś przyśniło mu się nawet, że poślubił latającą Karlicę.

Latanie stało się jego obsesją. Postanowił, że nauczy się latać. Najpierw notował wszystkie przykłady lotów, a nawet dalszych skoków. Przez dłuższy czas chodził po lesie za wiewiórką Łysą Skórką, gdyż chciał poznać sekret jej długich skoków z gałęzi na gałąź. Trzeciego dnia złapał ją, gdy siedziała na niższej gałęzi i rozerwał jej tylne nóżki w poszukiwaniu jakiegoś śmigiełka czy motorka. Motorka ani śmigiełka nie znalazł, a Łysa Skórka już tak ładnie nie skakała. Wziął się więc za ptaki.

Wronę Balbinę zbadał za pomocą śrubokręta i imadła. Do końca nie zdradziła źródła napędu. Wróbelek Elemelek bronił się bardzo krótko, ale wynik badania był także niejasny. Wasyl doszedł do wniosku, że demontaż ptaka bądź ssaka w dużym stopniu ogranicza ich możliwości napowietrzne.

Stara mądra sowa Wielkogłowa puściła farbę dopiero wtedy, gdy zostały na niej tylko trzy pióra. Wtedy to Wasyl dowiedział się o roli skrzydeł w locie.

Po spotkaniu z sową prace badawcze Wasyla uległy zahamowaniu, aż do spotkania lotnika, który zawisł zaczepiony spadochronem o drzewo. Lotnik, z początku małomówny, rozgadał się po podłączeniu go do prądu. W ciągu kilku minut Wasyl poznał zasady aerodynamiki, a przy okazji historię całej rodziny lotnika i wszystkie jego sekrety, gdyż pilot mówił bardzo szybko i chaotycznie.

Po kilku tygodniach Żelazny Karzeł posiłkując się zdobytą wiedzą skonstruował specjalny szkielet nakładany na ciało i zaopatrzony w skrzydła, które pożyczył od bociana Romana. Na głowie Wasyl miał pilotkę pilota, a od pasa w dół - na wszelki wypadek - kopię kosmatych łapek wiewiórki Łysej Skórki, na którą poszły wszystkie jej siostry.

W niedzielę o godzinie 10:00 odbył się wielki galowy lot Wasyla. W poniedziałek odbył się pogrzeb.

 (1,5 MB)


 

Żelazny Karzeł w przedszkolu

Żelazny Karzeł imieniem Wasyl postanowił zemścić się na dzieciach z przedszkola koedukacyjnego numer 16 imienia międzynarodowej pielęgniarki Heleny Faszerowanej. Dzieci te przeszkadzały mu permanentnie przede wszystkim hałasem, jaki się z nich wydobywał, kiedy nie spały po obiedzie. Dzieci ze wspomnianego przedszkola bardzo rzadko zresztą spały po obiedzie.

Niezależnie od tego, szczególnie dała mu się we znaki paczka małego Edka ze starszaków, która korzystając z nieuwagi Karła zakradała się do jego ogrodu, aż zapadnie w drzemkę. Kiedy Wasyl zasypiał małe urwipołcie pisały mu na brzuchu, kredą, różne głupstwa.

Pewnej nocy Wasyl ucharakteryzował się na lokomotywę i zakradł się niepostrzeżenie na teren przedszkola. Postanowił, że kiedy dzieci zaczną się na nim bawić, wyłapie prowodyrów i drogo ukarze.

Nadszedł ranek.

Chmara dzieciarni wysypała się na teren zabaw. Zanim Wasyl zorientował się co się dzieje, paczka starszaków, obsiadła nową lokomotywę. Wasyl aż zadrżał z uciechy. Miał ich w komplecie! Nie zauważył jednak, że dzieci dzierżyły w rączkach różne narzędzia.

W ciągu paru minut rozmontowały Karła na części. Nieszczęsny Karzeł snując plany zemsty nie przewidział, że młodzież z przedszkola numer 16 miała szczególnie rozbudowany program politechniczny. Po kilku dniach z uzyskanych z Wasyla podzespołów i surowców przedszkolaki skonstruowały: cztery magnetowidy, wieżę ciśnień i kilka motorowerów.

Nieprzydatny okazał się tylko łeb Karła, który był bardzo solidny po spawaniu. Dzieci wrzuciły go do dołu z wapnem.

Ale to już inna historia, którą opowiem Wam, jak tylko wrócę z Argentyny.

--
Jeśli cię wciągnęło, to możesz zawsze poczytać poprzednie odcinki przygód


Oglądany: 16650x | Komentarzy: 5 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało