Gdy związek się kończy - większość ludzi przechodzi te same etapy psychiczne.
ETAP 1: SZOK I NIEDOWIERZANIE
Wydawało ci się, że w waszym związku chodziło o szczęście? Zapomnij, związek miał służyć zwiększaniu przestrzeni/skupianiu na karierze/myciu włosów/czemukolwiek innemu. Szczęściu - nie.
Najpierw nie wierzysz w to, co słyszysz. Zrywamy? Że co??
Przecież... godzinę temu wszystko było w porządku!
ETAP 2: ZAPRZECZANIE
Na tym etapie wydaje ci się, że twój były partner spostrzeże swój błąd i lada moment zacznie cię prosić o wybaczenie.
Spoglądasz na telefon, czekając aż zadzwoni.
Nie słyszę co mówisz, nie chcę słyszeć, dobrze mi z moimi złudzeniami.
ETAP 3: GNIEW
To jest najbardziej ekscytujący etap. Znajomi, którzy próbują cię rozbawić - szybko przestają próbować.
W tym momencie wyobrażasz sobie, co należałoby zrobić z twoim eks....
...na przykład zepchnąć z urwiska? Wystarczy pchnięcie.
ETAP 4: NEGOCJACJE
To jest najbardziej żenujący etap, ponieważ może obejmować dowolną ilość upokarzających rzeczy, takich jak błaganie o powrót, pójście na kompromis, obietnicę zmiany (choć nie bardzo wiesz, co należałoby zmienić).
Jeśli nawet uda ci się nawiązać kontakt i eks wróci, to jesteś na przegranej pozycji. Tak czy inaczej skończy się czymś takim:
ETAP 5: POCZUCIE WINY
"Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina"
Jeśli wydaje ci się, że zerwanie było straszne - poczekaj aż dopadnie cię poczucie winy, przekonasz się, jak wygląda groza.
ETAP 6: DEPRESJA
Etap, który odczuwasz jako najdłuższy. Masz ogólnie złe samopoczucie, jesteś niezdolny do pracy, do myślenia, jesteś niezdolny do niczego.
Znajomi spróbują wyciągnąć cię na miasto? Niech idą sami.
Telewizor i kanapa stają się najważniejszymi elementami twojego życia.
MUSISZ wyjść z domu? ABSOLUTNIE NIE. Tu upadłem i tu będę leżał.
Jedynym dobrym pomysłem wydaje się picie do nieprzytomności.
ETAP 7: AKCEPTACJA
Jupii! Nareszcie! To się dzieje! Po przejściu poprzednich dołujących etapów - ten wyznacza moment, od którego wszystko zaczyna iść dobrze!
Udało ci się przeżyć bitwę, i "co cię nie zabiło, to cię wzmocniło".
Możesz zacząć nawiązywać nowe znajomości.
Czujesz się świetnie, podobasz się sobie.
Oddalasz się w stronę zachodu słońca, rzucając za siebie "Zwąchamy się innym razem...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą