Dziś troszkę o USA, troszkę o Marcie i kapeńkę o cukrze i musztardzie. A wszystko dopiero po latach nabiera sensu.Gdy byłem mały, zawsze lubiłem odbierać telefon. Któregoś dnia ktoś zadzwonił, odebrałem i głos z słuchawki pytał o kogoś, kto w ogóle w moim domu nie mieszkał. Więc dałem telefon babci. Gdy spytałem potem kto to dzwonił, powiedziała mi że to "pomyłka", a ja szczęśliwy latałem po domu krzycząc:
- Pomyłka do mnie dzwoniła.
Nie wiedząc, że Pomyłka oznaczało to, że ktoś po prostu się pomylił.
by piekara19 @
* * * * *
Jak byłem jeszcze "mały", tzn. uczęszczałem do Szkoły Podstawowej, zdarzało się, że dziadek prosił mnie, żebym poszedł do sklepu i zrobił mu zakupy. Ja oczywiście jako posłuszny wnuk zawsze śmigałem w podskokach do wioskowej "spółdzielni" (tak mawiali moi dziadkowie na sklep) i kupowałem co trzeba było. Po powrocie z zakupami, kiedy wręczyć chciałem resztę, dziadek zawsze mawiał:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą