Najgłupsza zabawa z dzieciństwa XVIII
Dziś zabawy z adrenalinką (chrząszcze) i co najmniej dziwne (pisioruchacz) i chemiczne (kwas mrówkowy). Jednak mają one wspólną cechę. Dziś wydają się głupie.
Jako dzieci na osiedlu domków jednorodzinnych biegaliśmy nie grupkami, tylko watahami bądź legionami. Jedna z ukochanych zabaw polegała na zabawie na małym poletku wtedy jeszcze ziemi niczyjej - dużo ostro zakończonych patyków, szkła, gwoździ, desek i innych przyjemności, a na środku stała SZOPKA NA NARZĘDZIA. Jedno z nas (średnia wieku lat 10, dodam, że szopka była słusznych rozmiarów, do dziś tam stoi choć obok stoi dobudowany dom) wchodziło na dach, zbierało buty wszystkich innych.
Po całodziennej wspinaczce po górach, będąc kilkaset metrów nad ziemią, nie marzysz o niczym innym jak o czterech ścianach, ochronie przed wiatrem, ciepłej herbacie i dźwięku palonego drewna. I właśnie dla takich ludzi powstają chaty górskie - często budowane w miejscach nieosiągalnych dla przeciętnego człowieka.
To bezobsługowy schron dla maksymalnie 10 osób. Poza miejscem do spania (w postaci pryczy) znajdziemy w nim ciepłe koce oraz radio do wezwania pomocy. Żeby dotrzeć do tej chaty, umiejscowionej na Szwajcarskim szczycie Matterhorn, czeka nas 4-kilometrowa droga w pionie po oblodzonych i stromych ścieżkach.
Została zbudowana w 1883 roku i od tego czasu jest prawie niezmieniona. Podczas pierwszej wojny światowej był to strategiczny punkt na terenie włoskich Dolomitów. Od 27 lat, ten położony na wysokości 2500 metrów budynek, zaczął być używany jako oficjalny schron górski. W środku dość skromnie: miejsce do spania i suchy prowiant. Ale klimat i wartość historyczna sprawiają, że jest to miejsce, którego długo nie zapomnisz.
Jeżeli nie lubisz "surowych" warunków jakie panują w Solvay Hut, 1000 metrów niżej znajdziesz
Hornli Hut. Zasmakujesz tam w dwóch miejscowych specjałach: cieście owocowym oraz pysznych ziemniakach z serem. Zamiast niewygodnej pryczy do twojej dyspozycji będą piętrowe łóżka. Niestety, miejsce to jest odcięte od wody zdatnej do picia - za 1,5 litrową butelkę wody zapłacisz około 25 złotych.
To jedno z lepiej wyposażonych miejsc. Znajduje się na wysokości 3600 metrów w północno-zachodnich Włoszech i gwarantuje swoim gościom takie wygody jak pełne ocieplenie czy darmowe prysznice. Żeby jednak z tych "luksusów" skorzystać, musisz pokonać bardzo niewygodną ścieżkę, pełną ostrych skał, kamieni i nierówności.
To jedno z piękniejszych schronisk na świecie. Oferuje nie tylko wspaniałe widoki, ale również dobre jedzenie - za 20 złotych zjemy tam dużego, górskiego omleta ze świeżymi (!) warzywami. Warto też dodać, że samo schronisko jest bardzo nowoczesne i dostarcza wiele przyjemności strudzonym i zmarzniętym podróżnikom.
Po francusku Czerwone Głowy to schronisko położone na wysokości 3100 metrów. Umożliwia nocleg 74 miłośnikom gór, a także kuchnie do własnego wykorzystania i bufet (dla tych bardziej zamożnych). W chacie znajdziemy koszyczek, w którym możemy znaleźć zupki i suchy prowiant, zostawiony przez poprzednich gości.
Żeby dostać się tam musimy wspiąć się po ustawionych obok siebie drabinach lub łańcuchach. Mimo wszystko warto się poświęcić, bo to coś więcej niż tylko zwykłe, górskie schronisko. Wewnątrz znajdziecie doskonałą kolekcję win, świeże warzywa oraz chrupkie, pieczone na miejscu pieczywo oraz prawdziwie domowy klimat. I to wszystko 3300 metrów nad ziemią!
Zasługuje bardziej na miano hotelu, niż schroniska. Miejscowi hodowcy - Alma i Guido, zaskoczą cię swoją gościnnością. To co znajdziesz w środku to prywatne pokoje, uroczy bar oraz dobrej jakości restaurację. Lokalny przysmak - jabłkowy strudel - podbija serca, a właściwie żołądki, przemęczonych gości.
Znajduje się 2100 metrów ponad resztą świata. To niezwykle urocze miejsce oferuje swoim gościom smaczne gnocchi z oliwą z oliwek, świeżą zupę minsetrone oraz pyszne, piętrowe tiramisu z kremem mascarpone. Magda Gessler byłaby zachwycona.
Zasługuje na miano najbardziej futurystycznej eko-chatki. W całości zbudowana jest z drewna, aluminium i stali. Dzięki specjalnym panelom, budynek w 90% zasilany jest przez energię słoneczną. Sam budynek jest po prostu piękny i budzi prawdziwe zdumienie w oczach turystów.
A wy macie jakieś fajne/przerażające wspomnienia z wizyt w schroniskach w naszych polskich górach?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą