Może się to wydać niemożliwe, ale dziś ani słowa o seksie, ani tym co zaraz po. Za to całkiem fajne zawijanie kocem, wykręcanie rąk czy kupowanie komputera...Niedziela, 23:02 (godzina mało ma wspólnego z rzeczywistością, ale za to ładnie się prezentuje). Siedzimy sobie na łóżku, rozprawiając o problemach egzystencjalnych, kiedy nagle kierowana potrzebą docieplenia organizmu zakryłam się kocem i kontynuowałam rozmowę. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że Mój Narażator zaczął zawijać mnie w koc w taki sposób, że oprócz braku możliwości wykonywania jakichkolwiek ruchów zostałam pozbawiona także wzroku i prawidłowego oddechu. Spytany czemu zrobił ze mnie kokon stwierdził:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą